Skip to main content

TOMEK BARANEK: Dziś chciałbym Wam przedstawić podcasterkę, blogerkę, a przede wszystkim dietetyczkę kliniczną i psychodietetyczkę, a także ostatnio pełnoetatową mamę, Ankę.

ANKA SADOWSKA-BOCZARSKA : Cześć, miło mi bardzo.

TOMEK: Czy o czymś zapomniałem, jeśli chodzi o Twoje zajęcia?

ANKA: Myślę, że jeśli chodzi o najważniejsze tematy, to zdecydowanie dużo więcej czasu poświęcam teraz na bycie mamą. Wróciłam jednak do maksymalnego angażowania się w swoje obowiązki zawodowe. Rozpoczęłam pracę zarówno z pacjentami stałymi, jak i nowymi. Podcast „Serką Blogerką” także nadal istnieje, choć pewne aspekty czekają na poprawę w obliczu trudności związanych z wirusami żłobkowymi.

TOMEK: Tak, jak wspominałem na początku, dzisiaj skupimy się na zdrowych nawykach. Wydaje mi się, że korzystanie z usług dietetyczki jest właśnie takim zdrowym nawykiem.

ANKA: Bardzo trafne spostrzeżenie. Chociaż chciałabym się podzielić pewną mniej popularną opinią. Dla niektórych pacjentów niekoniecznie jest to zdrowy nawyk. Mam na myśli dwie grupy ludzi. Pierwsza to ci, którzy sądzą, że współpraca z dietetykiem, trenerem personalnym czy psychologiem rozwiązuje ich problemy automatycznie. Druga grupa to ci, którzy uzależniają się od kontaktu z profesjonalistą, myśląc, że sam kontakt już przynosi rezultaty. To może prowadzić do zbyt ambitnych celów i nierealnych oczekiwań. Zadaniem specjalisty jest poprowadzić pacjenta w taki sposób, żeby stopniowo przestał być od niego zależny.

TOMEK: Czyli mamy osoby, które stają się zbyt zależne od wsparcia dietetyka oraz takie, które trudno przekonać do podjęcia działań.

ANKA: Dokładnie, są tacy pacjenci, którzy przychodzą na konsultację, starają się, ale ich wysiłki nie zawsze są proporcjonalne do efektów. To przypomina mi sytuację, gdy analizuje się trasę podróży samochodem tak wiele razy, że zaczyna się odczuwać zmęczenie jeszcze przed wyjazdem. Druga grupa to osoby, które tkwią w rutynie i nie chcą otwierać się na nowe rozwiązania, mimo że to, co robią, nie działa. To także niezdrowy nawyk. Współpraca ze specjalistami, którzy pomagają zbudować zdrowe nawyki, jest z pewnością korzystna, ale warto mieć otwarty umysł i zaufać specjaliście, jednocześnie podejmując własne starania.

TOMEK: To nie jest na takiej zasadzie, że przechodzę do dietetyka i potem muszę kombinować. Powinniśmy jednak założyć z góry, że przechodząc do dietetyka będziemy musieli się trochę postarać. Czyli jest jeszcze jakaś funkcja dietetyka w tym procesie pracy z pacjentem?

ANKA: To bardzo zależy od tego, jak pracuje dany dietetyk. Ciężko jest mi się wypowiadać za całą naszą grupę zawodową, bo ten moment każdy z nas działa według własnej wypracowanej metodologii. Naszym zadaniem jest nie tylko edukowanie, ale też wsparcie pacjenta. Oczywiście, że nie jesteśmy przyjacielem pacjenta, ale jesteśmy w pewnym sensie powiernikiem i trochę takim mentorem. Czyli dietetyk jest kimś, kto pokazuje pacjentowi drogę i na tej drodze pacjenta wspiera, jednak to pacjent sam musi podjąć wysiłek i podążać tą drogą krok po kroku.

TOMEK: Anka, kiedy i po co iść do dietetyka? Czy tylko wtedy, kiedy nasze boczki zaczynają niebezpiecznie zwisać poza obręb spodni czy spódnicy? Bo dietetycy kojarzą się głównie z redukcją wagi, ale przecież nie tylko tym się zajmujecie?

ANKA: Powiedziałabym, że nie byłoby złe, jakby każdy z nas przynajmniej raz w życiu skorzystał z konsultacji dietetycznej. Nie mówię, że to ma być jednorazowa konsultacja, która ma przynieść wielkie metamorfozy. Choćby po to, żeby sprawdzić, czy nasze żywienie rzeczywiście jest odpowiednie, czy dla naszych badań krwi czy dla profilaktyki zdrowotnej, czy jakikolwiek cel sobie tutaj przyjmiemy. Są pacjenci, którzy przychodzą na jedną konsultację i to im wystarczy, potem już nie współpracujemy. Czasem zgłaszają się pacjenci z dolegliwościami, np. z bólami brzucha albo mają niepokojące wyniki glukozy i już się zaczynają martwić. Są pacjenci, z którymi rozmawiamy o tym na jednej sesji. No i na tej jednej rozmowie jesteśmy w stanie takie tematy załatwić. Ale jeżeli widzimy, że nasze wyniki badań mają tendencję spadkową, pogarszają się albo totalnie nie potrafimy poradzić sobie z bólem brzucha, co jest bardzo ogólnym zagadnieniem, albo cały czas mamy trudność z utrzymaniem masy ciała, czy na przykład zauważamy w sobie takie tendencje do zajadania stresu, tendencje do jedzenia mimo poczucia sytości itp. – to są też tematy do dietetyka. Dlatego ciężko jest mi odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie i moim zdaniem większość osób, jak już powiedziałam na początku, powinna przynajmniej raz podjąć taką rozmowę z dietetykiem, aby po prostu skontrolować swoje nawyki żywieniowe.

TOMEK: Z czym jeszcze możemy do dietetyka przyjść? Czy są jeszcze inne obszary, którymi możemy się u dietetyka zaopiekować?

ANKA: Wiecie, co z bólami stawów? To jest również temat, do którego można udać się do dietetyka. Pracowałam z pacjentkami mającymi fibromialgię albo ze stwardnieniem rozsianym. To może wydawać się mniej popularne w kontekście konsultacji dietetycznych, ale wszelkie choroby autoimmunologiczne, takie jak na przykład zespół Sjögrena, również stanowią temat, który można omówić z dietetykiem. Ogólnie rzecz biorąc, temat bólu stawów zazwyczaj prowadzi do wizyty u ortopedy, ale warto również odwiedzić dietetyka, aby sprawdzić, czy żywienie nie odgrywa tu również roli. Jeśli borykamy się z problemami skórnymi, takimi jak trądzik, wysypki, problemy z włosami czy skórą głowy, to wszystko może być temat do omówienia z dietetykiem. Jeśli nagle odczuwamy spadek energii, mimo że wydaje się, że robimy to samo co zawsze, może to być objawem, który początkowo może kojarzyć się ze stanem depresyjnym. Jednak zanim dojdziemy do takiej diagnozy jak depresja, istnieje wiele mniejszych problemów, które mogą być związane na przykład z niedoborami żywieniowymi. Chciałabym tutaj podkreślić, że dieta nie jest sposobem leczenia depresji – to obszar, który wykracza poza kompetencje dietetyka. Mam raczej na myśli, że jeśli odczuwamy zmęczenie czy brak energii, to warto zastanowić się, czy może to być spowodowane niedoborem żelaza, słabym wchłanianiem składników mineralnych, niewystarczającą ilością białka czy problemami z insulinoopornością. Można przecież zrobić odpowiednie badania i tę teorię potwierdzić lub wykluczyć. Jeśli trudności wstaną z łóżka stają się coraz większe i utrzymują się, to jest moment, w którym warto skonsultować się z lekarzem psychiatrą lub psychoterapeutą. W tych przypadkach bardziej zaawansowanych zostajemy skierowani do odpowiednich specjalistów. Dlatego chciałam to wyjaśnić, aby uniknąć nieporozumień.

Ważne jest również zauważenie bardziej subtelnych objawów. Na przykład trudność w zmianie nawyków. Wiemy, że powinniśmy pić więcej wody, ale jakoś nie udaje nam się tego osiągnąć. To również jest obszar, w którym warto skorzystać z konsultacji dietetycznej. Razem z ekspertem jesteśmy w stanie znaleźć przyczynę i opracować strategie zmiany nawyków.

TOMEK: Powiedziałaś, że nie zawsze jest to kwestia takiego zdrowia fizycznego. Czasem jest to kwestia naszej głowy – no i tu pojawia się pytanie, bo jesteś też psychodietetykiem – jaka jest różnica między dietetykiem a psychodietetykiem? No i czym zajmuje się psychodietetyk? Bo czym zajmuje się dietetyk, to już chyba wiem.

ANKA: Generalnie dietetyk dla większości z nas jest osobą odchudzającą, choć wcale nie musi być, bo może być osobą pomagającą przybrać na wadze. Dietetyk często pomaga nam poprawić swój stan zdrowia albo nawet pomaga nam zajść w ciążę, a później wykarmić dziecko. Psychodietetyk jest uzupełnieniem dla psychologa bądź dietetyka, bo będzie to, albo psycholog z pewną wiedzą żywieniową albo dietetyk z pewną wiedzą psychologiczną. Są i będą pacjenci, którzy mimo tego, że chodzą do psychodietetyka będą potrzebowali także pomocy psychologa albo dietetyka klinicznego. Często jest tak, że psychodietetyk to jest psycholog, który jest też wyedukowany z zakresu dietetyki, i tę wiedzę zdobywał w ramach studiów, studiów podyplomowych czy odpowiednich kursów. Ja aż tak dobrze psychologicznie wykształcona nie jestem, natomiast moim celem jest skończyć studia z psychologii.

TOMEK: Powiedz mi taką rzecz – kto częściej korzysta z twoich usług, panowie czy panie? Powiedz mi, do jakiej grupy pacjentów najczęściej trafiają twoje usługi? Mówię tu nie tylko o płci, ale też o wieku.

ANKA: Większość moich pacjentów to kobiety, choć też mam sporo mężczyzn. Często trafiają do mnie mężczyźni, którzy zgłaszają się w parze ze swoją partnerką, by wspólnie pracować nad nawykami żywieniowymi. Moja komunikacja jest skierowana głównie do kobiet, więc to też się odzwierciedla. Jeśli chodzi o wiek pacjentów to najczęściej są to osoby między 25 a 45 rokiem życia. Ale pracuję także z nastolatkami i osobami starszymi. Oczywiście cele pacjentów, też się różnią, w zależności od wieku i fazy życia, w jakiej się znajdują.

TOMEK: Dobrze rozumiem, że wracasz się w podcaście i Twoich social mediach do odbiorców w formie żeńskiej?

ANKA: Tak, zwracam się głównie do pań używając rodzaju żeńskiego. Myślę, że moja komunikacja w mediach to jest jedno, inną kwestią jest to, że kobiety są bardziej otwarte i nie mają oporu by wprost powiedzieć, że nie radzą sobie z podejściem do jedzenia. Często kobiecie łatwiej powiedzieć, że zajada stres niż mężczyźnie, bo on się po prostu, w swoim i społeczeństwa mniemaniu, nie powinien do takiej słabości przyznawać.

TOMEK: Czyli jednak przeważają kobiety. Z czym z jakimi problemami te panie przechodzą?

ANKA: Wiesz co to z czym przychodzą, a to z czym pracujemy to są często dwie odrębne kwestie. Przychodzą, bo nie potrafią schudnąć, przychodzą, bo coś je boli, bo mają problemy jelitowe, bo mają choroby tarczycy, bo cały czas są senne i nie mają energii. Prawdopodobnie u większości z tych pacjentek wyjdzie nam insulinooporność – oczywiście po zrobieniu odpowiednich badań. Natomiast później okazuje się, że stan, do którego się doprowadziły, nie jest na przykład tylko i wyłącznie kwestią zdrowotną, ale problemem są ich relacje z jedzeniem, zaakceptowaniem swojego ciała, czy w ogóle z zastosowaniem czegokolwiek w praktyce. Mam naprawdę szereg pacjentek, które jakbyś tu posadził i zrobił z nimi merytoryczną rozmowę o żywieniu, to naprawdę by pozamiatały, bo mają megadużą wiedzę. Niestety później, jak dochodzi do zastosowania tej wiedzy w praktyce, to pojawia się problem i pojawia się dużo blokad. Razem jesteśmy w stanie wspólnie te blokady roztrzaskać i te problemy rozwiązać.

TOMEK: To jak rozumiem są blokady psychiczne, czyli te blokady w głowie, które się pojawiają przy konieczności przejścia na dietę czy pracy z dietą.

ANKA: Wiesz, to są pacjentki, które przychodzą do mnie i mówią, że na nie diety już nie działają. Że one, jak słyszą o kolejnej diecie, to już im się przekręca i jak myślą o tym, że w poniedziałek muszą jeść owsiankę z bananem czy inne placki, to już na samą myśl mają dosyć. No ja wtedy mówię ok, to popracujemy na nawykach i potem wychodzą nam na jaw pewne przekonania, wychodzą pewne nawykowe zachowania – np. pacjentka w tygodniu pięknie przestrzega diety, a potem przychodzi weekend i przychodzi rozluźnienie. No i tu szukamy przyczyny, dlaczego tak jest. Nie szukamy zaleceń odgórnych, tylko wiesz, ja w mojej praktyce wychodzę bardzo od środka do zewnątrz. My szukamy tutaj w niej, w jej głowie, o co chodzi i formułujemy takie zalecenia, których ona będzie potrafiła się trzymać. A nie w drugą stronę, że ja sobie wymyślam zalecenia, a ona potem mówi: sorry, ale nie dałam rady.

TOMEK: No dobrze, pogadaliśmy trochę o paniach, a panowie z czym się u Ciebie pojawiają?

ANKA: Wiesz panowie jednak najczęściej pojawiają się u mnie ze swoją drugą połówką. Zwykle chodzi o redukcję masy ciała, bo chcą schudnąć albo poprawić jakość sylwetki, albo mieć więcej siły na treningach, czyli raczej w taką stronę to idzie. Dopiero jak oni, albo ich partnerki się otworzą, to okazuje się, że tam jest drugie dno – jakieś błędne przekonania czy nawyki, nad którymi musimy popracować, by osiągnąć cel.

TOMEK: Dobrze, no panowie, to dbamy o siebie, zdrowo się odżywiamy i nie wstydzimy się chodzić do dietetyka. Mamy panie, mamy tych panów a czy dzieciaki również się do ciebie zgłaszają? Oczywiście nie same, ale czy masz takich małych pacjentów?

ANKA: Tak, natomiast ja nie pracuję z dziećmi poniżej 10-12 lat. Raczej jak już przyjmuję dzieci, to raczej takie wczesne nastolatki. Bo dzieci, to jest osobna działka dietetyki i tu raczej jest potrzebny dietetyk pediatryczny. Pomimo, że sama mam małą córkę i niektóre moje pacjentki pytały, czy ja poprowadzę rozszerzenie diety ich maluchów, to jednak nie. Ja wiem o żywieniu dzieci tyle, ile muszę wiedzieć dla mojej córki, ale nie siedzę w tematyce dzieciaków. Natomiast młody nastolatek, to już jest organizm troszeczkę bardziej dojrzały i z takimi starszymi dziećmi już pracuję. Pewien procent takich pacjentów mam, ale na tyle nieznaczny, że nie traktuje akurat tych pacjentów jako grupy docelowej.

TOMEK: Zapraszamy Was do odwiedzenia gabinetów dietetycznych. Zachęcamy do umawiania się na konsultacje.

ANKA: Zapraszam również. Ja działam głównie online, więcej informacji o mnie znajdziecie na stronie DietAnka.pl. Chciałabym podziękować za dzisiejszą rozmowę. Mam nadzieję, że ta rozmowa rzeczywiście otworzyła oczy słuchaczom na to, jak wiele aspektów obejmuje praca dietetyka.

TOMEK: Dzięki wielkie za rozmowę.

 

Anna Sadowska-Boczarska  jest dietetykiem klinicznym oraz psychodietetykiem, ukończyła Śląski Uniwersytet Medyczny z tytułem zawodowym magistra. Prowadzi własny gabinet dietetyczny i konsultuje pacjentów w formule on-line. Prowadzi bloga, podcast oraz wykłady i szkolenia z zakresu zdrowej diety.

 

Zapis rozmowy na podstawie odc. 5 podcastu Krwiście Zdrowe Nawyki Tomasza Baranka

Czy ta strona była pomocna?

Kliknij na gwiazdki, aby ocenić!

Średnia ocena: 0 / 5. Liczba ocen: 0

Bądź pierwszą osobą, która oceni tą stronę.